Czasem robię coś głupiego i kompletnie nieprzemyślanego. Kieruje mną ciekawość i chęć sprawdzenia czy potrafię i dam radę coś zrobić......
Pod koniec zeszłego roku przybyła do mnie lalka z włosami kompletnie do rerootu. Bardzo mi się spodobała i chciałam ją naprawić.
Ponieważ lubię czasem za bardzo eksperymentować to sprawę nieco spartaczyłam.
Zachciało mi się spróbować do wszycia jej włosów ze zwykłej peruki. Znalazłam taką używaną za grosze na Allegro. Włosy strasznie sztywne i trzeszczące pod palcami. Mimo to impulsywnie działająca Agnieszka uparła się i postawiła na swoim.....
W lutym rozpoczęłam reroot lalki, który szedł przeokropnie. Włosy plątały się i często łamały. Brnęłam dalej w swojej upartości..... Reroot ten jednak należał do najtrudniejszych moich do tej pory i pod koniec poczułam zbytnie zmęczenie nim, chwilami wręcz obrzydzenie. I cóż, wygrał ze mną. Odłożyłam niedokończoną lalkę do szafy. Poddałam się.
Tydzień temu przypomniałam sobie o niej i po upływie 5 m-cy nabrałam sił i ponownego przekonania, że dam radę......skończę jej te włosy. Nie może być nieskończona a wszywać innych włosów nie chcę, za bardzo się namęczyłam przy tych, żeby nie wygrać.
Tak też peruka wróciła do łask a lalka dostała to na co czekała.
Nie polecam wszywania włosów z byle jakiej sztywnej peruki. Masakra !!! Dla mało wytrwałych sprawa nie do wykonania, grozi zrażeniem się do rerootow, które przecież są przyjemne i satysfakcjonujące jeśli robi się je dobrymi włosami.
Efekty wszywania tak sztywnych kłaczków też wychodzą marne. Nie bardzo da się je jakoś ułożyć. O zmiękczeniu ich mowy nie ma, nie pomogło nic. Wrzątkować też nie próbuje, zapewne by się stopiły. Musi zostać jak jest. Najwyżej lalka otrzyma kitek :-P
Moją ofiarą tego eksperymentu była Ballerina Angela od EuroPlay, której tożsamość odszukałam po skończeniu rerootu.
Dla mnie ma cudną buźkę, lekko podobną do Sandi i porządne nietandetne ciałko bez sygnatur.
Tak wyglądała kiedyś (zdjęcia z internetu):
*************************************************************************************
10.07.2017
No dobra, uległam Waszym radom w komentarzach Kochani i zaryzykowałam wrzątek. Polałam na próbę na pasemko z tyłu i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu te szeleszczące kłaczki nie stopiły się 😀
Więc zalałam cały łepek. Straciłam tym ich fale, na których mi zależało i musiałam nakręcić na wałki, z czego wyszły mi loki nie do końca takie jak chciałam. Na pewno jednak Angela wygląda jak dla mnie lepiej niż gdy była zapudełkowana 😜
aha ha ha ..... też to już przerobiłam :)))
OdpowiedzUsuńu mnie ofiarą padła Tereska - masakra, ale wrzątek możesz lać spoko i tak nie pomoże :(
To są tak sztywne sztuczne kłaczki, że na pewno od wrzątku się stopią.
Usuńhttp://porcelanowelale.blogspot.com/search?q=tereska
Usuńkijowe zdjęcia, ale coś można dostrzec :P
http://porcelanowelale.blogspot.com/search?q=Daenerys+Targaryen
Usuńz tego samego, ale wcześniej
Ooooooo już lecę oglądać..... Dziękuję :-*
UsuńMądry Polak po szkodzie.A dzięki takim doświadczeniom innych lalkowiczów,ja może ich uniknę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Od doświadczeń człowiek się bogaci ;-)
UsuńPo wrzątkowaniu wygląda ślicznie.
UsuńJa przymierzam się do rerootu najpierw Lenki,bo te różowiaste włosy już mnie drażnią.Potem może zdecyduję się na Zuzannę...
No to wybrałaś sobie na początek trudniejszą drogę. Małe główki chyba ciężej się rerootuje.
UsuńUwazam ze wyglada teraz lepiej niz wersja w pudelku :) serio
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci :-*
UsuńTa oryginalna czupryna też mi się nie podoba.
Ja bym ją jednak wrzątkiem potraktowała, zalałam taki reroot i się znacząco poprawiło :) a włosy były z podłej chińskiej peruki :/ bo takie miałam pod ręką….
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I nic się kompletnie nie stało?
OdpowiedzUsuńJa już parę dni temu stopilam oryginalne włosy, u drogiej lalki, poryczalam się tylko i już się boję.
Te chińskie też różne bywają, mam ich sporo w świetnym gatunku. A te to szajs niebywały.
Dziwne z tymi włosami. Też robiłam reroot z peruki i dwa razy nie skończyłam. Wrzątkowałam natomiast różne i nie stopiłam ani razu. Kiedy jednak usiłowałam wysuszyć suszarką, już za pierwszym razem stopiłam. Czyżby suszarka dawała więcej niż 100 stopni? Jak się boisz wrzątkować, to najpierw sprawdź na kosmyku, na pewno Ci został. Ja do wrzątkowania biorę wodę gorącą z kranu, ona pewnie ma mniej niż wrzątek z czajnika.
OdpowiedzUsuńSuszarki na szczęście w domu nie mam, więc nie wiem ile może zrobić krzywdy włosom ;-p
UsuńProblem w tym, że ze złości wywaliłam całą resztę peruki, nie został ani kawałeczek kosmyka. Posłałam to cholerstwo w diabły z mojego domu co by mnie nigdy więcej nie kusiło.
Właśnie spróbowałam na jednym paśmie od spodu tyłu głowy i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu to badziewie się nie stopiło ;-p
UsuńWięc zalałam cały łepek i czekam aż wyschnie.
A widzisz? Było warto. Teraz wygląda ładniutko. :)
UsuńA no warto ;-)
UsuńAle strach był, że się stopią i praca na marne pójdzie.
takie przejścia nie na moje nerwy!
OdpowiedzUsuńHehe ;-) Fakt, nerwy trzeba mieć mocne do tego i cierpliwość. Nie mam nic z tego, ale za to jestem uparta jak osioł.
UsuńHe he, tak czy siak efekt końcowy wyszedł bardzo ładnie :) Ja do tej pory z peruki ludzkiej popełniłam tylko perukę dla Livki ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana :-*
UsuńA też ta Twoja peruka sztywna i szeleszcząca bardzo była?
Perukę kupiłam w chińskim markecie, tak dotykam teraz i nic nie szeleści, włosy są twarde i gładkie, ale mają łatwość do czochrania się i potem jakoś trudno ją rozczesać.
OdpowiedzUsuńNo tych też rozczesac się nie da. Tylko te szeleszczą pod palcami.
Usuńa mnie się Twoje laluszątko podoba! Chyba lepsza taka niż łysa łepetynka :-) i jakie ma bujne to owłosienie! nawet w oryginale takiego nie miała! Choć rozumiem, że zabawa z owłosieniem panny nie była najlżejszą. Uściski!
OdpowiedzUsuńI tak czuję satysfakcję, że ją skończyłam i wygląda lepiej niż kiedyś, choć nie tak jak miało być.
UsuńWyglada cudnie <3
OdpowiedzUsuńCudnie to za duże słowo. Ale dziękuję ;-*
UsuńPatrzę na Angelę, a widzę superstara (i w części ciążową Judy). Oj, chyba ją na barbiowej kanwie producent opracował :)
OdpowiedzUsuńPrześmieszna laleczka i dobrze, że uratowana od łysiny. W efekcie końcowym wcale nie widać, że dostała włosy z ludzkiej peruki, ale pewnie czuje się to pod grzebieniem.
Rozczula mnie jej wysokie czoło - niewiele lalek ma je tak ekstrawagancko odsłonięte.
Czy Agela ma zginalne nogi? Bo ręce wyglądają na sztywne.
Ciałko ma porządne, dość ciężkie. Rączki ma z giętkiej gumy, można je wyginać. Nóżki gumowe zginane na 2 kliki w tył i 1 w przód.
UsuńCzoło faktycznie wysokie, ale takie mi się podoba u niej. Z resztą ma zbyt mało dziurek na głowie, żeby stworzyć grzywkę. Dorabiać dziurek mi się nie chciało i dalej walić te paskudne kudły.
Masz rację, jest podobna też do Judy.
Matko! Wiem, co przeżyłaś! Kiedyś robiłam pierwszy w życiu reroot mojej Steffi! Wzięłam pasma z, kupionej w tym celu, peruki sylwestrowej! Nie muszę pisać, co mnie czekało, bo wiesz! Poskutkowało tym, że przez trzy lata nie chwyciłam za igłę!!! Toż to masakra jakaś była!
OdpowiedzUsuńTwoja panna wygląda po wrzątkowaniu bardzo fajnie! I super, że nakręciłaś jej włoski!
To kogóż ja tu ostrzegam jak już większość wie co to za masakryczne w pracy włosy :-P
UsuńNo właśnie, można się zrazić do rerootu. Tobie aż 3 lata to zajęło... A ileż mogłaś lal przez ten czas naprawić.....
Zerknij :)
OdpowiedzUsuńhttps://porcelanowelale.blogspot.com/2017/03/30-marzec-dzien-petry.html?showComment=1499787543309#c7843080639939899702
a loki wyszły świetnie :D
Ałała.. !!! Nie denerwuj proszę :-P
UsuńWygnaj ją lepiej do Gdańska.
Podziwiam za wytrwałość i cierpliwość. Efekt genialny!! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;-)
OdpowiedzUsuńTak czy siak to fajna zabawa, tylko nie takimi kłakami.